Wiele z osób po studiach filologicznych jest skazanych na pracę jako nauczyciel, czy tłumacz. Nie twierdzę, że są to prace złe. Ale często takie osoby wykonują je w przekonaniu, że nic innego robić nie mogą. Tak naprawdę jednak marzą o pracy związanej np. z finansami. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby taką pracę wykonywać. Jeśli znasz języki obce, to już dzięki temu jesteś jedną z lepszych kandydatek. A jeśli dodatkowo poświęciłaś czas studiów na zbieranie doświadczenia z zakresu, który cię profesjonalnie interesuje, to należysz do czołówki. Nie daj sobie wmówić, że nikt filologów nie potrzebuje.
Trochę więcej na ten temat w nowym nagraniu:
https://www.youtube.com/watch?v=utqV3iXsU3c&list=UUOLuU8A0KO0UPaWnM_0fRKg
A kto jeszcze nie zna mojego kanału o językach obcych, tego zapraszam TUTAJ
Jeśli chcesz być informowana o nowych postach i nagraniach, to polub moją stronę na Facebooku TUTAJ i upewnij się, że będziesz widzieć wszystkie powiadomienia. W tym celu kliknij w pole „lubię to” a następnie zaznacz tam „otrzymuj powiadomienia”. W ten sposób żaden post Ci nie umknie.
O tak, po filologiach można znaleźć pracę w wielu różnych branżach. Kluczowe jest jednak to, żeby w trakcie studiów jeszcze się czymś zainteresować i zrobić coś więcej niż zaliczenie wykładu. Wtedy ma się większe szanse na rynku pracy :)
Oczywiście i bez doświadczenia, czy dodatkowej wiedzy, można też znaleźć pracę :)
Tchnęłaś nadzieję:) Ja nie wiem jeszcze, kiedy i czy w ogóle wrócę do pracy zawodowej, ale wiem, że znajomość języków obcych przyda mi się w życiu zdecydowanie!Kiedyś gdzieś przeczytałam, że „możesz nie mieć żadnego zawodu, możesz nic nie umieć, ale znając języki obce zawsze sobie w życiu poradzisz”. Do tej pory też wpisywałam w cv tylko francuski, ale za kilka lat chcę wpisać też włoski, hiszpański i angielski, bo tymi chcę się posługiwać płynnie, chcę mieć taki poziom, by móc się nimi „chwalić” w cv.
Przeczytaj sobie „Włącz się do gry” Sheryl Sandberg. Najlepiej po angielsku, „Lean In” :) Może Cię zainspiruje. Chociaż wychowywanie dzieci to ważne i trudne zadanie i zazdroszczę kobietom, które nie boją się go wykonywać.
Zawsze uważałam, że znajomosć języków daje duże pole do manewrów na rynku pracy. Dlatego bardzo się cieszę, że pojawił się taki filmik. W Japonii poznałam mnóstwo osób pochodzacych z krajów anglojęzycznych – niestety 95% z nich albo w ogóle nie zna japońskiego, albo zna kilka słów i zwrotów, które jednak sa niewystarczajace, by wykorzystać je np. w pracy. Ludzie ci pracuja głównie w szkołach badź przedszkolach (międzynarodowych – w których oczywiscie mówi się wyłacznie po angielsku), szkołach językowych lub na własna rękę oferuja konwesacje z j. angielskiego. Gdy chca cos załatwić – np. wizytę u lekarza – szukaja lekarza, który mówi po angielsku (I tak samo postępuja we wszystkich innych dziedzinach życia). Niektórzy z nich sa tu kilka miesięcy, a niektórzy po kilka dobrych lat. Nie maja jednak zamiaru uczyć się. Oczywiscie nigdy nikomu tego nie powiedziałam, ale czuję jakis wewnętrzny sprzeciw i złosć patrzac na tych ludzi. Przepraszam, ale nic nie poradzę, że denerwuje mnie widok zagubionego Europejczyka/Amerykanina z mapa na japońskiej stacji i beznadziejnym wyrazem twarzy, który rozpaczliwie próbuje zagadywać ludzi po angielsku.
Osobiscie nie chce zaliczać się do takich ludzi, więc codziennie walczę z podręcznikiem, japońskimi serialami i wiadomosciami dla dzieci po japońsku.;) I cicho wierzę, że pod koniec przyszłego roku uda mi się osiagnać poziom o jakim marzę i którym będę mogła się pochwalić przed pracodawca. Co prawda wiem, że będzie ciężko, bo i u mnie już za miesiac pojawi się nowy członek rodziny.:)) Ale mam nadzieję, że uda mi się wszystko jakos zorganizować (chociaż wszyscy wmawiaja mi, że nie będę miała czasu na NIC, co okropnie mnie denerwuje;).
A własnie, może masz jakies rady odnosnie nauki i organizacji czasu, kiedy ma się go niewiele, albo kiedy nie można sobie pozwolić na dłuższa sesję naukowa?;)
Wow, nie wiedziałam, że w Japonii dzieci mają swoje wiadomości :)
Nie mam doświadczenia z organizacją czasu posiadając niemowlaka, więc w tym zakresie nie mogę Ci pomóc. Wszyscy znajomi mówią mi to samo: nie maja na NIC czasu :D Daj znać jak będzie u Ciebie :)
Mam nadzieję, że jednak uda mi się znaleźć chociaż te 15 min. dziennie.:) Już niedługo się przekonam na własnej skórze jak to jest I na pewno podzielę się wrażeniami.:))
Ja jestem rekruterem i poszukuję właśnie dla firmy finansowej osób znających języki obce więc jeśli ktoś jest zainteresowany to zapraszam do kontaktu: agnieszka.tomczuk@randstad.pl :)
Swietny blog! :)
Mam pytanie, mam 28 lat, skonczylam w Polsce studia- zdrowie publiczne (nie pracowałam w zawodzie), nastepnie wyjechalam do pracy (w roli au pair) do Anglii, Niemiec oraz Norwegii (w kazdym z tych krajów spędziłam rok czasu). Angielskim, niemieckim oraz norweskim posługuje się w stopniu zaawansowanym zarowno w mowie i piśmie. Chciałabym wyemigrować w przedziągu pół roku do Niemiec. Moje pytanie jest nastepujące: czy mam szanse (mniejsza/wieksza) aby znalezc dobra prace? czy jednak znajomosc jezykow o ktorych mowisz w video przydaje sie tylko wówczas gdy posiada sie studia jezykowe? Jeśli niekoniecznie, to mam jeszcze inne pytanie: czy w wieku 29 lat ktos mógłby mnie zatrudnić w Niemczech? czy raczej kraj stawia na ludzi młodych?
Mam 3 letnie doswiadczenie na stanowisku biurowym.
Myślę, że masz szanse na zdobycie pracy w Niemczech. Jeśli masz 3 letnie doświadczenie w pracy biurowej, to możesz coś znaleźć. W Niemczech 30-stka to absolutnie nie jest wiek zaawansowany. Poszukaj pracy z językiem polskim. Często widzę takie ogłoszenia w zakresie obsługi klienta.
Jeśli znasz języki, to praca w korporacji leży na ulicy. Ja się czuję skazana raczej na to, niż na tłumaczenie, tj. chciałabym, żeby rynek tłumaczeniowy był przychylniejsi a tłumacze bardziej szanowani przez potencjalnych klientów. Nie klepałabym wtedy danych do systemu przez pół dnia.
Pani mówi płynnie w 5 językach i wydaje mi się to oczywiste, że na Pani miejscu również nie wpisywałabym w CV znajomości jakiegoś języka na poziomie średniozaawansowanym.
Problem w tym jesli ktoś, tak jak ja zna język tylko i wyłącznie na poziomie średniozaawansowanym (w moim przypadku jest to język angielski i czeski) i w zasadzie z tego filmiku wynika, że nie ma sensu tego uwzględniać w swoim życiorysie. Zawsze wydawało mi się, że znajomośc języka na tym poziomie jest jakimś plusem.
To zależy czy umie się Pan tym językiem posługiwać w środowisku profesjonalnym. Nic nie stoi chyba na przeszkodzie, aby z tego śriedniozaawansowanego zrobić dobrą znajomośc i posługiwać się językiem płynnie? O to właśnie chodzi.
Zdarza się tak, że ludzie wpisują do CV, że znają język komunikatywnie, aby zamaskować fakt, że go nie znają w ogóle, albo znają tak słabo, że i tak do niczego się on w pracy nie przyda.
https://fiszkoteka.pl/praca
Jestem świeżo upieczoną licencjatką filologii włoskiej i przyszłą studentką drugiego stopnia i powiem szczerze, że gdy podjęłam decyzję o „przebranżowieniu się” na włoski (wcześniej pracowałam z językiem angielskim) i muszę powiedzieć, że po dwóch tygodniach intensywnych poszukiwań miałam w sumie pięć ofert w tym niektórzy odzywali się do mnie już po zatrudnieniu, więc moja rada: ludzie nie bójcie się! Języki mają moc. :)
Może HR, może iść w stronę księgowości? Ofert w tych branżach, właśnie z wymaganą znajomością języków, jest naprawdę sporo, tak mi się wydaje – polecam rzucić okiem na linguajob.pl (portal z ogłoszeniami dla ludzi z jezykami)
Myślę, że jak się dobrze zna język, to fajnie pracować w takim miejscu, gdzie się go będzie jak najczęsciej używać, a nie tylko od zcasu do czasu. Moja mama jest lektorem w szkole językowej, uczy węgierskiego, ale ile można cały czas wałkować to samo do znudzenia… Moja siostra za to, które studiuje teraz węgierską filologię, pracuje w call center i różnica jest ogromna. To call center jest spoko, bo mają tam teamy z różnymi językami, kazdy dzwoni do swoich klientów z danego kraju i rozmawia z normalnymi ludźmi, więc siostra sobie ćwiczy język chyba nawet lepiej niż na zajęciach. Ważne, żeby cały czas używać go w praktyce.
Pewnie to co powiem, nie jest bardzo powszechne, ale ja po slawistyce pracuje w call center outsourcingowym (Tivronie) i jest bardzo spoko, bo rozmawiam cały czas i szkolę się w języku, osłuchuje. Praca tłumacza jakoś mnie nie pociąga. Lubię ten kontakt z klientem :)