Wszystko zaczęło się kiedy miałam około lat ośmiu i poszłam spać.
Zamiast zasnąć zaczęłam marzyć o tym jak by to było cudownie, gdybym znała różne języki i umiała nimi mówić na zmianę. Tak, żeby nikt mnie nie rozumiał. Wtedy jeszcze nie znałam żadnego, więc po prostu wymyślałam sobie własne języki i mówiłam nimi przed zaśnięciem. Robiłam to już potem chyba latami. Wkrótce poszłam w końcu na mój wymarzony kurs języka niemieckiego. Z zapałem uczyłam się niemieckich przysłów, odrabiałam zadania i rysowałam strichmann’y opisując ich części ciała :) Śpiewałam niemieckie piosenki dla dzieci i próbowałam czytać Maxa i Moritza. Kiedyś nawet polazłam na kurs z okropną anginą. Miałam jakieś 10 lat, nie mogłam mówić, miałam dreszcze z gorączki, ale dzielnie poszłam :) Później, nadal chodziłam na kursy niemieckiego i znalazłam się na niemieckojęzycznym profilu w liceum. Ale o moim dziecięcym marzeniu całkowicie zapomniałam. Przypomniałam sobie o nim dopiero jakieś trzy lata temu, kiedy znałam już bardzo dobrze cztery języki obce, i zaniemówiłam. Bo to moje wielkie dziecięce marzenie spełniłam. Zupełnie nieświadomie, a jednak dążyłam do tego. I jestem z tego powodu ogromnie szczęśliwa, ponieważ języki zmieniły w moim życiu wszystko. Bez nich byłabym całkiem innym człowiekiem i całkiem inaczej potoczyłyby się moje losy.
Zawsze wiedziałam, że chcę aby moja praca zawodowa miała coś wspólnego z językami. Dlatego poszłam na studia filologiczne. Dlatego zainteresowałam się językoznawstwem. Los chciał, że moja kariera zawodowa potoczyła się na początku w innym kierunku, choć również w pracy często musiałam korzystać z mojej znajomości języków. Ale i tak chciałam to zmienić. Dlatego założyłam ten blog.
Marzenie się rozwija. Chciałam w końcu zajmować się językami naprawdę zawodowo i pełnoetatowo. I chciałam pomagać innym w nauce.
Udało mi się to. Jak wiecie, od wiosny 2015 roku prowadzę lekcje online, głównie z niemieckiego. W przyszłości będą również kursy angielskiego i włoskiego. Na razie się do nich przymierzam.
Jako studentka często pracowałam samodzielnie i jakoś tak się złożyło, że najczęściej byłam właśnie nauczycielem. Prowadziłam zajęcia z włoskiego w szkole językowej i studium pomaturalnym, prowadziłam zajęcia z tańca i fitnessu. Być może takie moje przeznaczenie, aby być nauczycielem. I bardzo dobrze, bo się w tym odnajduję, dobrze czuję i widzę sens tego, co robię.
Mam jeszcze kilka takich językowych marzeń i kilkoma z nich się z Wami podzielę. Oto moja lista marzeń:
- Koniecznie przez pewien czas muszę pomieszkać w hiszpańskojęzycznym kraju, aby doprowadzić mój hiszpański do doskonałego poziomu. Musi taki być, jak na romanistkę przystało. I najlepiej, aby tym miejscem były Wyspy Kanaryjskie lub Peru! No dobra, może być też Paragwaj, Urugwaj, Kolumbia… :)
- Mam zamiar wprowadzić za jakiś czas ofertę mojego Boot Campu z języka włoskiego i angielskiego.
- Chcę ukończyć kurs na nauczyciela języka angielskiego (tak po prostu dla siebie) oraz zaliczyć CPE (o tym jak zdałam IELTS na C1 opowiadałam już TUTAJ.
- Dla mnie priorytetem jest zawsze podnoszenie kompetencji w tych językach, które już znam. Nie mówiłabym, że znam jakiś język, gdybym znała go tylko tak sobie. Dla mnie to ważne :D I cały czas to robię.
- Chcę nauczyć sie języka indiańskiego. Do wyboru dałam sobie: Quechua, Quiché, Guaraní i Nahuatl. Hm… :D
- Wprawdzie, jak doskonale wiecie, nie znoszę zimna, ale strasznie pociąga mnie Syberia i chciałabym tam na pewien czas zamieszkać, w tej niczym nieskażonej przyrodzie, i poprawić mój rosyjski.
- Marzy mi się pozbycie się wszystkich rzeczy, mieszkanie w różnych miejscach i zmienianie ich średnio co dwa lata :)
- Marzę również o podróżach po Azji, po Filipinach, po Wietnamie, po Okinawie…ahhh…. I koniecznie chciałabym w końcu kiedyś odwiedzić Buthan.
- Aby w końcu osiąść w domku na wsi i hodować kilka szczęśliwych kurek i dwie kozy :D
- W międzyczasie również chciałabym nauczyć się grać na Ukulele :D
A WY JAKIE MACIE MARZENIA Z DZIECIŃSTWA? JAKIE MARZENIA JĘZYKOWE? A JAKIE JUŻ ZREALIZOWANE?