Wiecie już doskonale, że nie znoszę się męczyć, ani do niczego zmuszać. Dlatego dosłownie wszystko staram się robić tak, aby było fajnie i przyjemnie. Na czele z nauką języka oczywiście. Oto lista moich sposobów przyjemnej nauki, które uskuteczniałam w lecie. Może coś z tego Was zainspiruje i zachęci do wypróbowania.

 

1. Smażone zielone pomidory 

Nie ma to jak czytanie pysznej książki w pysznym języku. „Pomidory” Fannie Flagg wybrałam sobie w wersji włoskiej (Pomodori verdi fritti) i zakupiłam wersję na Kindla na niemieckim Amazonie. E-Book kosztował mnie tylko 4,99 Euro i wsiąkłam od razu. Mnóstwa pyszności się nauczyłam i wcale nie mam tutaj na myśli jedzenia. Na Amazonie do każdego nowego języka, w którym kupuje się książkę, dodawany jest słownik. To był pierwszy e-book po włosku, którego tam zakupiłam, więc załadował mi się Zingarelli. I kiedy jakiegoś wyrazu nie znam, to klikam i od razu pokazuje mi hasło ze słownika. Świetna sprawa. No i sama powieść jest cudowna!

 

blog językowy

 

[spacer style=”1″]

 

2. Miss Minimalist

Podczas tego lata przeczytałam mnóstwo książek na temat minimalizmu, wszystkie po angielsku. A chyba najfajniejszą z nich była „Miss Minimalist” autorstwa blogerki Francine Jay. Bloga Francine znajdziecie tutaj.
W tym poście pisałam o tym, jak czytać książki w języku obcym.

 [spacer style=”1″]

3. Ania z Zielonego Wzgórza do słuchania

To kolejna przyjemnostka dla języka angielskiego. Tym razem nie książka, lecz audiobook. Pomysł ukradłam Dorocie z bloga Kameralna, który zresztą uwielbiam. Nie wiem jakie wydanie miała, ale ja znalazłam „Anię” na Youtube. Potem z rozpędu jeszcze „Tajemniczy ogród”. Chciałam sobie właśnie tego lata odświeżyć niektóre książki z dzieciństwa i zakupiłam na niemieckim Amazonie e-booka ze zbiorem powieści Frances Hodgson Burnett za zatrważającą cenę 1,49 Euro :) Serio! Przypomniałam już sobie „The Secret Garden”, „Little Lord Fauntleroy”, a przede mną jeszcze „A Little Princess” i „The Lost Price”. Nie wiem co mnie tak teraz wzięło na dziecięce lektury, bo normalnie pochłaniam głównie kryminały, ale taki powrót do dzieciństwa bardzo mi się spodobał :)

[spacer style=”1″]

4. Kolorowanki i słuchanie szwedzkiego radia

O tym już wiecie, bo podzieliłam się na Facebooku. Na kolorowanki jest teraz okropny szał, ale kupując moją w ogóle o tym nie wiedziałam. Na stoliku w jednej księgarni niemieckiej sieci Thalia znalazłam przypadkowo całe mnóstwo kolorowanek. Od dawna szukałam takich cudów i przez 15 minut nie mogłam się zdecydować którą wybrać. Pokażę Wam niedługo w Amorettini del verano, czyli moich ulubieńcach lata :) Kiepsko wychodzi mi słuchanie radia lub czegokolwiek kiedy się ruszam, sprzątam i hałasuję. Ale słuchanie go podczas kolorowania sprawdza się świetnie. Gdybyście pytali jakiego radia słucham, to jest to sverigesradio.se.

[spacer style=”1″]

5. Filmy Harry Potter po szwedzku i francusku

Że Harrego uwielbiam, to już wiecie :D Obejrzałam w to lato ponownie wszystkie części, tym razem po szwedzku i częściowo po francusku. Nigdy dość :) Po takim maratonie potrzebuję przeważnie kilku tygodni odpoczynku od Hermiony & Co. ale przyjdzie czas na kolejny maraton ;) Ja chyba w dalszym ciągu czekam na list z Hogwartu :)

[spacer style=”1″]

6. Ogłoszenia o pracę

Bardzo lubię przeglądać ogłoszenia o pracę z krajów, których języków się uczę. Zawsze interesuje mnie co tam mają ciekawego i czy jest coś dla mnie. To doskonała okazja do poznania wielu fajnych zwrotów, które naprawdę mogą się przydać.  Tym razem buszowałam po szwedzkim rynku pracy. Strasznie wciągające. Oczywiście wszystkie ciekawe zwroty skrzętnie wypisałam.

[spacer style=”1″]

7. Frozen

Kto mnie obserwuje na Facebooku, ten już wie, że totalnie zakochałam się w piosence z Królowej Śniegu. „Let it go” jest dostępne w tylu językach, że musiałam przesłuchać wszystkie. Jedna z moich ulubionych to wersja hiszpańskojęzyczna „Libre soy”. Ale tych moich ulubionych jest tak naprawdę całe mnóstwo :)

[spacer style=”1″]

 

8. Mały książę

Jakoś nie miałam zamiaru czytać po raz kolejny „Małego księcia”, ale skoro wszedł  do kin, to trzeba było odświeżyć. Najpierw chciałam czytać po włosku lub francusku, ale potem stwierdziłam, że tak te egzemplarze zmęczyłam podczas przygotowywania się do egzaminu magisterskiego (lata temu, ale złe wspomnienie wciąż żywe:)), że nie mam ochoty czytać ich jeszcze raz. Więc znalazłam jakąś szwedzką księgarnię online i kupiłam e-booka. Jaka byłam z siebie dumna przy okazji, bo to było pierwsze zastosowanie szwedzkiego w praktyce pozalekcyjnej :) No i nauczyłam się wielu nowych słów i zwrotów.

 [spacer style=”1″]

 

Oprócz tego obejrzałam jeszcze oczywiście całe mnóstwo różnych filmów, głównie po angielsku, ale też (o dziwo!) po niemiecku (w końcu Good Bye Lenin) i francusku (Smak Życia 3, Amelia, Piękna i Bestia). O tych najlepszych będzie oczywiście w Amorettini. A większość książek czytałam raczej na balkonie, bo muszę przyznać, że lato w tym roku mieliśmy MEGA :D A mnie przecież nie tak łatwo zadowolić pod względem temperatur.

Czy znalazłyście w tym zestawieniu coś dla siebie? Jestem ciekawa w jaki sposób Wy łączycie przyjemne z pożytecznym. Koniecznie napiszcie!

[spacer style=”1″]

Jeśli podoba Ci się ten blog i mój kanał o nauce języków, to wejdź do Strefy Poliglotki i zapisz się na mój Newsletter.  Możesz też dołączyć do mnie na Facebooku i na Youtube.

Strona korzysta z plików cookies. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w Twojej przeglądarce.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij