Wielu ludzi lubi podróżować. Im dalej, tym lepiej. Mnie nigdy nie pociągały bardzo dalekie kraje. No może oprócz paru wyjątków. Ale zawsze chciałam jeździć po Europie. A jednym z moich ulubionych krajów jest Holandia.
Holandia to bardzo sympatyczny i tolerancyjny kraj. I bardzo ładny. Pierwszym miastem, które odwiedziłam było Leiden. To małe, słodkie miasteczko na północy, 10 km od morza. Jest tam prawie tyle samo kanałów, co w Wenecji ;) Wydaje się, że każdy mieszkaniec ma i samochód i motorówkę.
W Leiden byłam pięć dni. Spałam w hotelu w centrum miasta. Na przeciwko kościoła, który dzwonił co pół godziny, również w nocy :) Po dwóch nocach przestałam się budzić. Na śniadanie było pyszne holenderskie ciasto, oczywiście nie tylko. W Holandii znalazłam również ciekawy deser zwany apple ball. Jest to jabłko zapiekane we francuskim cieście i cukrze. Pychota.
Holandia to oczywiście kraj zwodzonych mostów…
i wiatraków. W Holandii wiatraków nie ma dziś już tyle, bo przy takim postępie technicznym nie są już potrzebne. Warto jednak odwiedzić skansen w Kinderdijk i dowiedzieć się co by było, gdyby wiatraków kiedyś nie było.
Holandia to kraj bardzo kolorowy. Na każdym kroku można spotkać wyciskarki do soku…
Albo olbrzymie katarynki. Takie jak ta w Utrecht:
Amsterdam również odwiedziłam. Ale jak na introwertyka przystało, nie przypadł mi do gustu. Za dużo ludzi, za długie kolejki, za wysokie ceny za parking. Ale za to podobały mi się jaskrawo-różowe męskie paznokcie. Chyba jakaś moda na nie panuje. Niestety nie udało mi się uchwycić takich w kadrze :)
Bardzo podobają mi się w Holandii budynki. Przeważnie nie mają więcej niż dwa lub trzy piętra, w Amsterdamie są trochę wyższe. Parter zaczyna się przy samej ziemi, a okna jakieś 50 centymetrów od niej. Wieczorami można więc spacerować po uliczkach i doświadczyć kina na żywo. Nikt się tym nie przejmuje, ale jednak nie miałam odwagi zrobić zdjęcia żadnej z tych mieszkalnych wystaw. Wiele budynków posiada efektowne czerwone okiennice. Ten poniższy o dziwo z bardzo wysokim parterem.
Oczywiście Holandia to również bardzo rozrywkowy kraj. Czerwona dzielnica w Amsterdamie mnie nie zachwyciła. Pół nagie baby wdzięczące się do każdego przechodzącego faceta, to nie jest fajny widok. Za to w Utrecht jest coffee shop o wdzięcznej nazwie :)
Uwielbiam wracać do Holandii. Bardzo podoba mi się holenderski akcent, który słychać, kiedy Holendrzy mówią po niemiecku. Również język niderlandzki jest interesujący i pewnie kiedyś się skuszę, aby się go nauczyć.
